Galeria pracowników

Od muszej do ciężkiej.
Mniej więcej pół wieku temu Ireneusza Rzepkę można było spotkać
w Gubinie. Kierował wówczas czołgiem T 34. Podobnym do tego
z "Czterech pancernych". Przesiadł się z niego na sprzęt cywilny. Ale
z warunkami bojowymi wciąż miał do czynienia, gdy los rzucił go na rok
w piaski irackiej pustyni, gdzie wydobywano kruszywo dla budowniczych tamtejszych autostrad.
Grzybowo całkowicie nie przypomina ani poligonu w Wałczu, ani nawet okolic Basry a i spychacz CAT, to zupełnie inna bajka, chociaż też waga ciężka. Niska awaryjność, łatwość serwisowania. Po prostu czysta przyjemność, której po prostu pan Ireneusz nie potrafi sobie odmówić, chociaż od 10 lat jest już na emeryturze. Zakorzeniwszy się na Kaszubach od początku związany jest ze żwirownią Dech-Pol, w której pracowała także żona. Podobnie zresztą jak on - operator sprzętu.
Związana z planami matrymonialnymi zmiana miejsca zamieszkania oznaczała nie tylko przeprowadzkę z Poznania do Kościerzyny, ale także reorientację w sympatiach piłkarskich. Kiedyś zawzięcie kibicował "Kolejorzowi", czyli dzisiejszemu "Lechowi", mającemu na koncie pięć tytułów mistrza Polski, czterokrotny triumf w Pucharze Polski. Teraz swoje zainteresowanie kieruje w stronę III ligowej "Kaszubii". Nie tylko, jako były lewy napastnik w KKS "Warta" Gorzów, ale także zawodnik wagi muszej "Polonii" Gubin
i "Stali" Gorzów.
- Dawne czasy - macha ręką. Ale widać, że sprawy sportu i aktywnej rekreacji wciąż są mu bliskie. Więc jeśli nawet nie uda się zorganizować
w Grzybowie własnej drużyny, kto wie, czy nie znajdą się inni, gotowi skorzystać z energii i doświadczenia pana Rzepki.
<--powrót